Wolumen

| Zamknij okno |



7.03.2006 - lekarze uśpili Wolumenka bez przekazania mi informacji na temat pogorszenia się stanu zdrowia kota czy konsultacji ze mną diagnozy i rokowań - dowiedziałam się zupełnie PRZYPADKIEM o uśpieniu kota, telefonując do lecznicy przez cały wieczór w sprawie konsultacji wyników badania krwi Elegantki z jednym z lekarzy.
Nie pojmuję dlaczego nikt nie zatelefonował do mnie - przecież kot Wolumen miał opiekuna prawnego - Annę Wydrę i płatnika - fundację CANIS (z Waszych datków)?
Z informacji, jakie otrzymałam PRZYPADKIEM:
07.03.2006- temp. 36,0 - kot trafia do inkubatora, potem na RTG klatki piersiowej - widoczny płyn w jamie otrzewnowej - nakłucie jamy otrzewnowej - stwierdzenie płynu - diagnoza: FIP- 18.00 uśpienie kota.
Czy to etyczne, aby nie poinformować klienta (czyli mnie) o pogorszeniu się stanu zdrowia Wolumenka i nie dać mi szansy na podjęcie wspólnej decyzji o dalszym postępowaniu, zwłaszcza jeśli było to rzeczywiście konieczne - pozwolić odejść kotu z godnością: w obecności jedynego życzliwego człowieka, jakiego miał w swoim krótkim życiu, który pomógłby i uspokoiłby kota w jego ostatniej drodze, człowieka, który zapłakałby z żalu po nim i z żalu nad swoją niemocą i małością, człowieka, który starał się za wszelką cenę pomóc kotu i zapewnić mu wszystko to, czego kot potrzebuje do dobrego życia (również dzięki pomocy wielu z Was - przyjaciół bezdomnych zwierząt)?
Wolumen miał trafić po pobycie w szpitalu do mnie w celu oswojenia i miałam mu szukać dobrego domu..... Pani doktor zwróciła mi uwagę w poniedziałek za moje wejście do szpitala lecznicowego w sobotę podczas nieobecności lekarza dyżurnego (nota bene wchodzę tam od zawsze - pani doktor jeszcze warkoczyki wtedy nosiła), skutkiem czego kilka bezdomnych psów i kotów uratowanych przed wyjazdem do schroniska) - byłam w lecznicy z Karotkiem na szczepieniu w drodze na adopcję, zajrzałam do Wolumenka przy okazji (jak mogłabym nie zajrzeć?): dolałam mu wody, dałam mięsa surowego mielonego, a w recepcji zostawiłam porcję mięsa na kolejne posiłki - zapewne popełniłam straszne przestępstwo, przekraczając próg szpitala i doglądając swojego podopiecznego!
Podobno operacja Wolumenka się udała..... a pani doktor zapewniała mnie codziennie telefonicznie, że wszystko z kotem jest w porządku. Tylko dlaczego ja mam dać wiarę tej diagnozie, skoro nikt mi jej nie objawił w należytej formie i czasie?
Kiedy poprosiłam telefonicznie o kosztorys wydatków na zabiegi Wolumena, usłyszałam żenujące słowa pani doktor (nie przeznaczone bezpośrednio do mnie): " co ona mi d..... zawraca - ja teraz nie mam czasu"
Powiedziałam zatem panu w recepcji: "ona" nie musi d.... zawracać, "ona" prosi o telefon do domu z podaniem kosztorysu za wszystkie zabiegi kota i pobyt w szpitalu, "ona" dziękuje" Czy takie postępowanie lekarza jest wiarygodne, etyczne i świadczy o dobrym wychowaniu?
Jestem zagniewana na bezduszność lekarza i potraktowanie zarówno kota Wolumena jak i mnie jak śmiecia. Im bardziej poznaję środowisko lekarzy weterynarzy, tym bardziej tracę do nich zaufanie - Boże, chroń nas i nasze bezdomne i domowe zwierzęta przed znieczulicą, brakiem etyki oraz wiedzy lekarzy !

Komentarze od znajomych fundacji po wysłaniu przeze mnie tego tekstu:
1/ "Razem z mężem jesteśmy oburzeni uśpieniem Wolumenka bez powiadomienia Pani o podjęciu przez lekarza takiej decyzji. Popłakałam się jak sobie pomyślałam, że któryś z moich domowych kotów, kotów przebywających pod moja tymczasową opieką lub moich kotów blokowych mógłby odejść pozostawiony sam sobie po podaniu mu zastrzyku usypiającego. To okropne i bezduszne!!! Niestety lekarze traktują zwierzęta instrumentalnie, bo to ich praca i wszystko co robią, robią dla kasy, a nie z miłości do zwierząt."
Małgosia B.

2/ Pani Aniu!
Jestem z Panią. To jest coś niesamowitego. Płaczę jak dzieciak, jak można tak traktować zwierzęta i ludzi? Jednak mój brak zaufania do lekarzy stał się jeszcze bardziej słuszny. Nie wiem, w jaki sposób można Pani pomóc. Tragedia.!!!! Czy nie można znaleźć z prawdziwego zdarzenia lekarza weterynarii? Nie mogę pojąć , jak mogło nastąpić uśpienie kota bez Pani zgody. Przecież to jest Pani kot, więc to zasługuje na zaskarżenie lekarzy. Musimy coś w tym kierunku zrobić. Może składki dobrowolne na pensję dla lekarza, który odda całe swoje serce na ratowanie Pani pupili i bezdomnych zwierząt.
Pozdrawiam w tej ciężkiej chwili ... Jestem z Panią ... Alicja J.

3/ Pani Anno,
Rozumiemy pani gniew i smutek. Całkowicie się z panią zgadzamy. Sytuacja przez panią opisana jest okropna i niestety nie jest rzadkością. Co gorsze bezduszność lekarzy się rozpowszechnia i nie dotyczy to tylko weterynarii. Naprawdę bardzo nam przykro z powodu Wolumena.
Veronika S.

4/ nie można wprawdzie generalizować ..... ale to fakt, że w dzisiejszym świecie pogoni za pieniądzem .... ludzie zatracają ludzkie uczucia ...... sentymenty .... liczy się tylko biznes .... Coraz mnie ludzi z powołaniem ... do wykonywanego zawodu ..... w tym wypadku lekarza: nieść pomoc, przynosić ulgę, umniejszać cierpienie (ale i innych dziedzin życia to dotyczy). Nie ma bezinteresowności .... Smutne to .........
Dorota S.

5/ Pani doktor z brakiem wrażliwości chyba minęła się z powołaniem. Ciężki stan zwierzęcia i konieczność jego uśpienia (niestety FIP to wyrok) nie zwalnia z obowiązku powiadomienia o tym opiekuna. Przede wszystkim jednak oburza mnie pozbawienie zwierzęcia obecności przy nim osoby mu bliskiej...
Z całym szacunkiem dla pracy lekarzy na rzecz zwierząt w tej lecznicy, ich zachowanie zdziwiło mnie i oburzyło.
Arleta