Piękna, drobnej budowy kotka biała w ciemne łatki, która pojawiła się
nagle w punkcie dokarmiania przeze mnie kotów na terenie mojej pracy.
Jest kotką domową, "głaskaczem" i "miluchem", słodka
jak wanilia, wpakowała mi się na kolana i już. Wanilia zabrana do domu
okazała się kotką NIE ZNOSZĄCĄ towarzystwa innych kotów - prychała i atakowała
każdego, który zbliżył się do niej bliżej niż na 2 metry (nazywałam ja
wtedy Terminatorem). Po zabiegu sterylizacji (była kotna) ulokowała się
pod tapczanem, skąd miała wszystkich na oku i czyhała na wroga gotowa
na atak. Duszą Wanilii targały sprzeczne uczucia- bezgranicznej miłości
do mnie i bezgranicznej niechęci do współplemieńców kotów. Zaczęłam mówić
o niej "pieprz i wanilia". Stało się dla mnie jasne, że dla
dobra Wanilii muszę szybko znaleźć jej dom bez innych kotów, ale za to
pełen kochających koty ludzi.
I udało się! 16.04.2003 r. namówiłam na adopcję Wanilii pana Tomasza,
żonę Jowitę i córkę Patrycję. Kotka mieszka na Woli; od razu poczuła się
w nowym domu jak u siebie, okazała się pieszczochem pełnym wigoru do zabaw
i gonitw.
Każdy telefon od p. Tomasza jest dla mnie potwierdzeniem dobrania ludzi
do kota jak pary rękawiczek.
Panie Tomaszu- czekam wciąż na zdjęcia naszej kochanej kotki Wanilii!!