Rudka (ur. 22.07.1987 r.)
|
|
Rudzia, w nagrodę za swoje dobre serce i wspaniały charakter, żyła 20 lat.
Przez prawie 14 lat swojego życia stróżowała na terenie zakładu pracy w podwarszawskiej Białołęce, mieszkając w budzie.
Kiedy zachorowała na babiesziozę, została zabrana przez Fundację Canis w celu wyleczenia i na budowę już nie wróciła.
Zamieszkała z dużym stadem kotów i została pokochana nawet przez te, które najbardziej bały się psów.
A największą miłością zapałała do Rudzi kotka Mami - do tej pory na widok psa dostawała natychmiastowego ataku paraliżu.
Rudzia była psiną mądrą i zrównoważoną, opiekunką chorych zwierząt, czułą pocieszycielką.
Uczyła nowe zwierzaki życia w stadzie, pokazywała jak wchodzi się do windy, poruszać się po schodach, egzekwowała posłuszeństwo.
Kochała wszystkich ludzi, łącznie z tymi, którzy stwarzali dla niej zagrożenie.
Umarła ze starości, w otoczeniu swoich kocich i ludzkich przyjaciół, a kotka Mami dyżurowała przy niej do końca.
Była ostoją, psim "piecem", do którego garnęli się wszyscy, a dom bez pieca to żaden dom.