Pimpuś

| Zamknij okno |


Trudno znaleźć pociechę po stracie tak dobrego i wdzięcznego za wszystko psa, choć przecież wiedziałam po serii wykonanych badań, że pies jest nieuleczalnie chory na zespół Kuschinga i rokowania nie są dobre. Pimpuś żył cicho i spokojnie i tak samo dziś odszedł - jakby nie chciał zwracać na siebie uwagi i nikomu przeszkadzać w czasie nocnego odpoczynku. Ostatnie 45 dni życia Pimpusia (tyle dni był razem z nami) pełne były opieki, troski, miłości i czułości człowieka - zwłaszcza pani Renaty, która uratowała go od niechybnej śmierci w lesie i pozwoliła mu dożyć u siebie do końca, pielęgnując go najlepiej jak umie. Na zawsze pozostanie w mojej pamięci jego miła, schorowana mordka, którą podczas głaskania kładł na kolana zupełnie "po kociemu" - jakby chciał się dopieścić na zapas ......ten mały wielki pies!