Nana

| Zamknij okno |


Po trzytygodniowym pobycie w lecznicy weterynaryjnej w Radości, gdzie Nana została wysterylizowana, odrobaczona i zaszczepiona, suczka znalazła swój dom i swoich opiekunów. Pani Magdalena z córką Patrycją od pierwszego wejrzenia zakochały się w małej psinie, a Nana odwzajemniła się merdaniem ogona, lizaniem po rękach i leżeniem na grzbiecie. Teraz los psa odmieni się na dobre.



10.06.04
Chyba muszę złożyć reklamację na zwierzę, które Pani mi przekazała.
Podpisałam pismo, że jest to pies, a wszystkie znaki wskazują, że jest to mała skoczna małpa ( proszę nie brać tego do charakteru ). W pierwszych dniach pobytu w naszym domu kolejność była taka - podłoga, krzesło, stół. Z upływem czasu krzesło zostało uznane za przedmiot całkowicie zbędny i jest pomijane w drodze do celu. Dla tej małej psiny nie ma rzeczy na którą nie można by było wskoczyć.
Jeśli chodzi o samą aklimatyzację to myślę, że przebiega szybko. Na początku kiedy byłyśmy na spacerze i jakaś osoba mówiła - Jaka śliczna suczka ! - Nana była bardzo chętna do głaskania. Teraz z każdym kolejnym dniem staje się coraz bardziej zimna i obojętna na te obce objawy zachwytu. Stoi grzecznie, ale po wyrazie pyszczka widać, że są to karesy całkiem już zbyteczne.
Po jej tajemniczej przeszłości pozostała chyba tylko jej niesamowita gospodarność. Nana uważa bowiem, że nic co leży na trawniku nie powinno się zmarnować. Ponieważ właścielki są całkowicie odmiennego zdania, spacery odbywają sie tylko na smyczy i pod pilnym dozorem wzrokowym. Postępy są, ale powolne. Na razie udało się wytłumaczyć suczce, że wszelkie pieczywo można pozostawić dla innych głodnych stworzeń. Takie tłumaczenie nie jest natomiast wystarczające w stosunku do wszelkich kiełbas, nereczek, flaczków zalegających wśród traw i żegnanych przez psa smutnym spojrzeniem przez dobre 20 metrów. Wtedy w jej oczach widać wyraźnie brak zrozumienia dla takiego marnotrastwa".
Pozdrawiam. Patrycja R.

22.06.04
Pies nie może się wypowiedzieć , ale w imieniu Nanki ( na mocy obserwacji ) mogę powiedzieć , że żyje się nam dobrze . Jeść dają , śpimy na puchowych poduszkach , kupili piszczącego pająka z dużą ilością nóg do ciągnięcia , a dodatkowej rozrywki dostarczają papugi . W związku z długimi spacerami poznaliśmy już wszystkie zakamarki bliższej i dalszej okolicy oraz jej mieszkańców .
Zakończyliśmy także proces wyczesywania starego futra , które myślę robiło za warstwę izolacyjną . W związku z tym zabiegiem Nanka jest lżejsza o parę dekagramów i ma linie jak modelka .
Do Nanki ma zdecydowanie zastosowanie przysłowie , że gdzie diabeł nie może tam Nankę pośle . Nie ma miejsc gdzie jeszcze by jej nie było . Jak już wskoczy w kuchni na stół to idzie przez wszystkie blaty na szafkach przeprowadzając inspekcję . Należy przecież sprawdzić czy właścicielki przez nieuwagę nie zostawiły czegoś interesującego . Raz Nanka miała szczęście . W kuble na śmiecie , dotąd nie wiadomo jak to zrobiła bez przewracania kosza , znalazła bardzo stary kawałek chleba . I ... ( to chyba oznaka osiągniętego dobrobytu życiowego ) bez naruszenia choćby okruszka położyła go w rogu kanapy w ramach zapasów na przyszłość . Z obserwacji wiem już , że Nanka nie lubi wystrzałów . Nie jest to jednak strach , tylko niesamowita irytacja . My tu leżymy , odpoczywamy , a jakiś "palant" strzela bez okazji . Wtedy następuje nastroszenie sierści od ogona aż po wąsy .
Na spacerach też jest postęp , Nanka nie zbiera już obcego jedzenia . Staje tylko nad nim , może to trwać i kilka minut , i oblizuje się tylko . Natomiast kiedy jest z jedną z nas na spacerze , a drugą zobaczy z dalega to leci jak fryga .

Pozdrawiam . Patrycja