Misza

| Zamknij okno |


Znalazł dom 7 listopada 2005 roku. Zamieszkał na Ursynowie z Dorotą i babcią Genowefą. Ten super uroczy gaduła bardzo szybko się zaadoptował i jest wiernym towarzyszem obu opiekunek. Towarzyszy w przyrządzaniu domowych posiłków, upominając się donośnym głosem o co smaczniejsze kąski. Śpi w łóżku sprawiedliwie- raz z jedną, raz z drugą panią.


Misza w nowym domu
Witam.

7 listopada minął rok odkąd Misza jest z nami. Zadomowił się już u nas na dobre i okazał się strasznym łobuziakiem. Prawdziwy z niego chuligan, ale jaki kochany!!! Nawet jak coś spsoci, to nie sposób się na niego gniewać. Robi wtedy bardzo śmieszną minę i jest z siebie bardzo zadowolony, jakby chciał powiedzieć - patrzcie, jak fajnie narozrabiałem.
Misza jest wielkim miłośnikiem kwiatów. Wszystkie kwiatki w domu muszą być powąchane, niektóre nadgryzione (pomimo tego, że do jedzenia jest specjalna trawka), a te ze sprężynującymi listkami świetnie nadają się do zabawy, bo jak się w nie walnie łapą, to liście zaczynają podskakiwać.
Inne ulubione zabawy - to gonitwy z pańcią po całym mieszkaniu oraz zapasy w stylu tygrysim. Można wtedy użyć zębów i pazurków. Generalnie Misza lubi być wyściskany, wyczochrany i wymaglowany na wszystkie strony - pełnia szczęścia!
Oczywiście życie nie składa się z samej zabawy i trzeba również pomagać w obowiązkach domowych, co kot czyni z wielką ochotą. Uczestniczy dosłownie we wszystkich czynnościach, jakie się wykonuje w domu. Pomaga gotować, obierać ziemniaki, sprzątać, słać łóżka (tutaj pomoc polega na łapaniu fruwającego prześcieradła), sprawdza zakupy, porządek w szafie itd. Jednym słowem wszędzie musi wściubić nos.
Misza jest zwierzaczkiem bardzo inteligentnym. Można z nim porozmawiać na każdy temat i zawsze odpowiada na zadane pytanie różną intonacją "miau". Rozumie wszystko, co się do niego mówi. Jeśli nie chce mu się czegoś wykonać - udaje tzw. Greka (od razu to po nim widać). Czasami wydaje mi się, że on w poprzednim wcieleniu był człowiekiem, bo niektóre jego zachowania po prostu są szokujące. Kot na pewno czegoś takiego by nie wymyślił. Często go chwalimy: "Miszka, jaki z ciebie mądry chłopczyk!". Ach, jaki jest wtedy dumny - grzbiet w pałąk i ogon, jak antena.
Kończę, żeby się za bardzo nie rozpisać, bo o Miszy mogłabym napisać książkę. To tylko rok przebywania w jego towarzystwie, a co będzie dalej?
Myślę, że jest mu u nas dobrze. Jest bardzo wesoły, no i zrobił się tłuściutki (jedzenie to jego hobby). Mam nadzieję, że już zapomniał o tych wszystkich przykrych rzeczach, jakie go spotkały ze strony ludzi.
W załączeniu - kilka zdjęć naszego niunia.

Pozdrawiamy

Dorota z babcią Gienią i Misza