Ostatnie szczenię Diany - czarna jak kawa Mini - zostało adoptowane 28.04.05 przez rodzinę pana Waldemara i pani Weroniki. Teraz Mini mieszka na Ochocie, ciesząc się towarzystwem 15 letniego Maurycego i 7 letniej Klaudii.
Pierwszego dnia Faro, jeszcze wtedy Mini, dojechała trochę przestraszona do
nowego domu. Dzięki Maurycemu podróż samochodem zniosła dzielnie (od tego
czasu dwa razy jechała już autobusem i zachowała się wzorowo!). Późnym
wieczorem troszkę zjadła i wypiła wody. Większość nocy czuwała - obserwowała
nas - ale była spokojna.
Już drugiego dnia witała się rano z Claudią radośnie, co wszystkich
ucieszyło, a z resztą rodziny uprzejmie. Już po drugim spacerze wiedziała
gdzie mieszkamy, jeśli spacery były bez Claudii to były krótkie, już na rogu
zawracała i pędziła prosto do domu. Już teraz lepiej, w końcu musi się
przyzwyczaić, że Claudia chodzi do szkoły!
Wizyta u weterynarza bezstresowo. Wszystko ok.
Teraz szczeka tylko w parku i tylko wtedy kiedy duży pies chce się z nią
bawić (na początku, przez pierwsze dwa dni szczekała o byle co) Jeszcze się
za mną chowa jak się czuje nie pewna, ale nie jest w cale przerażona, tylko
tak na wszelki wypadek.
Byłyśmy w poniedziałek (02.05) u dziadków C i M, gdzie jest mała 2 letnia
"terrierka" i bawiły się cudownie całe po południe.
Ciągle różni ludzie, w tym dzieci, chcą się z nią witać, już się ich nie
boi, ale się cofa. Dopiero po jakimś czasie daje się głaskać.
We wtorek rower. Miał to być pierwszy kontakt bez żadnych oczekiwań ani
wymagań, a okazała się ekspertką w tej dziedzinie...
Od dwóch dni pada, specjalnie jej się to nie podoba. Woli więc szaleć w
domu. Nie je zbyt dużo, ale mieści się w normie (eukanuba lamb & rice,
jogurt nat./twarożek i surowe marchewki do gryzienia).
Chyba na razie tyle. Myślę, że już czuje się zupełnie dobrze bo już zaczyna
rozrabiać.