Droga Pani Dorotko,
U nas wszystko w porządku - o ile można tak nazwać to, co się dzieje u nas
w
domku. Pierwszego dnia mój narzeczony wziął urlop w pracy, aby mała nie
czuła się samotnie i lepiej się zaklimatyzowała. Mela obecnie się
zachowuje,
jakby była z nami od zawsze. Wszędzie jest pełno tej małej łobuzicy i
pochłania całą naszą uwagę. Mamy już pierwszy sukces wychowawczy, gdyż
źrednio 1 na 3 siusiu robi w wyznaczonym do tego miejscu w domu. Dzisiaj
byliśmy u weterynarza - ocenił naszą małą na zdrowego i radosnego
szczeniaka,
a na szczepienia umówił się z nami na niedzielę.
Dziś także Mela została
sama w domu po raz pierwszy - już cały blok wiedział, że mamy nowego
domownika. Ralf podchodzi na razie z rezerwą do Meli - on, starszy,
dystyngowany pan nie wie, co ten mały łobuziak chce od niego. Zdarzyło się
im nawet pobawić wspólnie - oczywiście to Mela zainicjowała zabawę.
Tak
więc
nasze życie wywróciło się trochę do góry nogami - staramy się maksymalnie
poświęcić czas zarówno Melani, jak i Ralfowi (by nie czuł się odrzucony).
Nie należy to do najłatwiejszych zadań, ale dzielnie staramy się. Decyzji,
że ta mała istotka zamieszkała z nami nie żałujemy. Pokochaliśmy ją całym
sercem!
Pozdrawiam i dziękuję za
radość, jaką Mela nam sprawia, Katarzyna Danowska