Diana

| Zamknij okno |


W sobotę 14.01.2006 r. odbierałam Dianę z panią Kasią (nową opiekunką suki). Pożegnanie byłej opiekunki Diany z psem było nijakie, pozbawione cienia emocji.....
W mieszkaniu pani Kasi czekał już nasz treser - pan Andrzej - który zaprzyjaźniał się z Maxi (ona nie przepada za facetami). Jestem najszczęśliwszą osobą po odebraniu Diany !!! Ona jest cudownym mądrym i spokojnym psem: pięknie chodzi na smyczy, reaguje na polecenia, a pan Andrzej (treser) twierdzi, że może być nawet rasowa - briard, a po "uzdatnieniu" będzie piękną suką.
Po 15 minutach od wejścia Diany do nowego domu (z cieczką!) zobaczyłam po raz pierwszy merdający ogon suki w pozycji podniesionej oraz jej uśmiechniętą mordkę. Prawie popłakałyśmy się ze szczęścia!!!!
Diana została oczywiście obszczekana przez Maxi, ale zapoznanie odbywało się w przyjaznej atmosferze (tydzień temu widziały się po raz pierwszy od adopcji Maxi, w sobotę: najpierw obwąchały się na dworzu, potem było wejście do mieszkania - pierwsza Diana, potem Maxi). Maxi śledziła Dianę na początku i szczekała, zapraszając do zabawy - Dianka znosiłą to ze stoickim spokojem, merdaniem ogona i uśmiechem. Przywołana po imieniu podchodziła do nas i poddawała się z rozkoszą głaskaniu (w poprzednim domu nigdy do mnie nie podeszła!).
Diana jest tak wychudzona, że każdą kość można na niej znaleźć bez trudu, ma kołtuny i filc na szyi (od noszonej ciężkiej kolczatki) oraz na bokach. Tego samego dnia pani Kasia kupiła suce obrożę, sprzęt "fryzjerski" i cała rodzina rozpoczęła żmudną pracę u podstaw nad rozczesaniem kołtunów. Diana jest bardzo spokojna i poddaje się wszystkim zabiegom pielęgnacyjnym bez protestu.
Jedzenie wciąga nosem - każdą ilość i w każdej postaci. Na nową "drogę życia" dostała ode mnie adresówkę, 2 opak.witamin dr Seidla, szampon dr Seidla, trochę Puriny Pro Plan (jagnięcina z ryżem).