Celnik

| Zamknij okno |


Celnik leżał zwinięty w kłębek pod kioskiem z warzywami na Bielanach - drobny, szczupły, podpalany. Brązowe oczy czujnie śledziły przechodniów czekając na osobę, która kazała czekać... mijał już kolejny dzień tego czekania. Czasem ktoś rzucił jakiś okruch czy ochłap - pies był już tak wygłodzony, że niczym nie gardził. Aż przyszły dwie osoby - obce, ale dały miskę z wodą i pełną miskę dobrego, świeżego jedzenia. Zjawiły się też w dniu następnym - głód sprawił, że czekał na nie niemniej niecierpliwie niż na nielojalnego opiekuna. Nie wiedział, że w międzyczasie odbyła się telefoniczna kampania logistyczna - ustalono, że Zdzich weźmie psa, ale może dopiero w środę, więc do wtorku przejmie go Wiola. Trzy dni spędzone u Wioli na Bródnie okazały się psim rajem - jedzenie, spacery, bezpieczny dom. Pies spał wreszcie spokojnie. W środę psa przejmował Zdzich -tak się złożyło, że ta dwójka wolontariuszy Fundacji dotąd się nie znała. Wiola opowiedziała wszystko, czego dowiedziała się o psie przez kilka dni i przekazała go pod opiekę Zdzicha. Pies otrzymał swoje imię fundacyjne - Celnik, a to z powodu wtykania ciekawskiego nosa w cudze siatki. Został ubrany w czerwone szeleczki (od uroku!!) i zamieszkał na Mokotowie. Zaraz zajęła się nim nasza pani weterynarz - szczepienia, badania, leczenie "męskiej" choroby. Wszystkie zabiegi Celnik znosił wyjątkowo spokojnie. Chłopaki zżyli się bardzo szybko, ale okazało się, że potrzebne są dalsze konsultacje z Wiolą. Skutek? Celnik dwukrotnie szykował się do adopcji, ale za każdym razem z jakichś powodów sprawa nie dochodziła do skutku. I w końcu zapadła decyzja - Wiola i Zdzich uznali, że nie zniosą kolejnych ocen ukochanego pupilka przez kandydatów do adopcji psa i postanowili zaadoptować go wspólnie.
P.S. Brzmi to jak bajka? To samo życie!
Cieszymy się wspólnym szczęściem psa Celnika, Wioli i Zdziśka.