Batman

| Zamknij okno |


Batman: czarno-biały kociak. Przytulacz.
We wrześniu 2000 znalazł dom u Agaty i Stefana. Będzie tam mieszkał z 1.5 rocznym, rudym Tigim

Oto wspomnienia samej Agatki:
Cześć, jestem Agata. Jestem nową "mamusią" zaadoptowanego od Pani Ani Wydry, Batmanka. Po pierwsze kociak jest super, po drugie okazał się lekiem "na całe zło" czyli na wszystkie smutki naszego 1,5 rocznego rudzielca -  Tigiego.
W tej chwili ich domowe ksywki to Rudy i Młody. Pierwsze dwa dni były najcięższe, ale bardziej dla Rudego niż dla Batmana. Młody zaadoptował się od pierwszej chwili, obejrzał mieszkanie, zaanektował telewizor i bezproblemowo trafił od pierwszego razu do kuwety.
Za to Rudy najpierw był w szoku, że co to, że jak to, bardzo się zdenerwował i zestresował, a potem śmiertelnie na nas obraził. Jeszcze do dzisiaj (a minęło już ponad 2 tygodnie) miewa humory.
Ale wracając do Batmana, przez pierwsze dni Rudy próbował go przegonić - szturchając, fukając, prychając i ganiając po mieszkaniu. Batman zaliczył w ten sposób wszystkie najmniejsze zakamarki naszego mieszkania, do których potrafił się wcisnąć, a Rudy oczywiście nie mógł. Po 2 dniach nastąpił rozejm, ale koty nie zbliżały się specjalnie do siebie, a dopiero potem się zaczęło... przyjaźń.
Batman szybko wyczuł, że Rudy "wypieszczony jedynak" w stadzie by sobie nie poradził i zupełnie przestał się go bać. Zaczepia ciągle Rudego, gania go ile się da, do tego stopnia, że czasem Rudy się wręcz przed nim chowa. Ale głównym znakiem, że zaczęły się przyjaźnić, było wzajemne wylizywanie. Najśmieszniejsze jest to, że czasami robią to wręcz na wyścigi. Tigi uznaje, że Batman ma mieć nasz, swojski zapach, a Batman z kolei uznaje, że "Tigi ma pachnieć po mojemu".
Z innych informacji, to Batman przestaje już jeść na wyścigi, a Rudy przestał grymasić. Batman w ogóle się nie boi wody, zaczynamy się zastanawiać czy nie zaplątał mu się w życiorys jakiś wodołaz. Papugując Tigiego pije wodę z kranu, a nie z miski, a do tego dzielnie kibicuje nam przy każdej "mokrej" robocie, nie tylko siedząc na skraju wanny, ale często w niej i w ogóle mu nie przeszkadza, że łapy czy ogon są coraz bardziej mokre. Jeszcze nie pływa, ale widząc jego zapędy - nic nie wiadomo. Jest z nimi masa zabawy i myślę, że obu dobrze zrobiła ta znajomość. Ponieważ obecnie w aparacie siedzi klisza przeznaczona tylko dla nich i   początków ich znajomości, pierwsze wspólne zdjęcia niebawem. Pozdrowienia dla wszystkich Canis-owców, a szczególnie dla Pani Ani Wydry, która umożliwiła nam tą wspaniałą przygodę.

Agata i Stefan